niedziela, 22 lutego 2015

Łuk ogniowy "z marszu"

Będąc dziś w pobliżu opisywanej wcześniej miejscówki, postanowiłem rozpalić ognisko łukiem ogniowym. Na skonstruowanie wszystkich elementów miałem około 1,5 godziny czasu (tyle na ogół trwa jazda konna żony). Po drodze gromadziłem podpałkę z wiech trzcin, pałkę wodną, korę brzozy oraz rzepy łopianu. 



Na cięciwę wyzyskałem sznurek od prasy walający się przy drodze. 


Po dotarciu na miejsce, szybko zabrałem się za wyszukiwanie materiału na deseczkę, łuk i świder.Deseczkę wykonałem z lipy, świder z leszczyny, a łuk z gałęzi głogu. Niestety, lipowe drewno, mimo pozornej suchości, okazało się wilgotne i lekko zmurszałe, a efekt to lekko zabrązowione wgłębienie.






 Mając jeszcze nieco czasu, wystrugałem kolejną deszczułkę z leszczyny.
Dym i tlący się pył uzyskałem dość szybko, lecz kondycyjnie nie wytrzymała cięciwa, która się błyskawicznie przetarła. Chciałem wymienić ją na sznurek ściągający komin plecaka lub sznurowadło, lecz minął już czas do mojej dyspozycji i musiałem wracać do domu. 



Myślę, że po zmianie sznurka, w ciągu pół godziny siedziałbym przy ognisku z kubkiem gorącej herbaty. Znałem jednak teren, wiedziałem jakie gatunki drzew i krzewów rosną, więc skorzystałem ze sprawdzonych materiałów. 

niedziela, 15 lutego 2015

Działania w plenerze.

Wczoraj, w ramach zajęć dodatkowych, udałem się z uczniami celem doskonalenia niektórych elementów technik przetrwania. Naczelnym tematem było przygotowywanie drewna na opał, rozpalenie w warunkach zimowych ogniska oraz przygotowanie ciepłego posiłku jednodaniowego.



Ze swej strony wziąłem kociołek, warzywną mieszankę chińską, olej, podstawowe przyprawy.
Uczniowie zabrali ze sobą kiełbaski, zupki chińskie i różnorodne pieczywo. Główny wkład do garnka stanowiła, pokrojona przez młodych adeptów sztuki przetrwania, kiełbaska, która po podsmażeniu na oleju została uzupełniona o warzywną mieszankę chińską. W dalszej kolejności dodaliśmy nieco wody, przyprawy z zupek chińskich oraz przyprawy "5 smaków". Po podgotowaniu produktów, dodaliśmy makaron z kilku zupek i podlaliśmy wodą. Całość dochodziła pod przykryciem na lekkim ogniu. Dania wystarczyło dla wszystkich (7 osób) i okazało się niezwykle sycące.





Kolejne ćwiczenia terenowe - za dwa tygodnie.

niedziela, 8 lutego 2015

Spacerkiem po zimowym lesie.

Dziś znów udało się wyskoczyć do pobliskiego lasu na kilka godzin. Zaprosiłem byłego ucznia (obecnie gimnazjalistę), by kameralnie posiedzieć przy zimowym ognisku, przetestować pierwsze wykute przeze mnie nożyki, odetchnąć świeżym powietrzem. 
Kilka zdjęć poniżej.



Na najbliższą sobotę planujemy testy większej liczby noży w różnych terenowych sytuacjach.

środa, 4 lutego 2015

Test pałatek BW flectarn

Wczoraj znów udałem się na miejscówkę, by przetestować konstrukcję bazującą na dwóch pałatkach BW, które razem zszyłem oraz pozbawiłem zbędnych elementów zwiększających ciężar. Konstrukcja bazuje na dwóch słupkach wbitych w ziemię oraz poprzecznej kalenicy. Prawa strona pałatki naciągnięta za pomocą kołków, druga na drewnianej kratownicy.

 
W razie drastycznych zmian pogody, usuwa się ognisko, zamyka poziomy dach, który stoi jedynie na widełkach i mamy w marę szczelny, stabilny szałasik. 



Zapalamy świeczkę lub lampeczkę i funkcjonujemy dalej. Kratownicę zamontowałem do kalenicy szałasu przegubowo, podobnie jak w konstrukcji cepa czy nunczako (to zresztą też cep) na sznurku. Myślę, że zdjęcia i filmik w miarę to obrazują.