wtorek, 1 sierpnia 2017

Minihawk oraz nóż traperski w teren i na co dzień

Zbliżające się wakacje sprawiły, iż wziąłem się trochę do roboty. Od dawna podobają mi się wytwory Daniela Winklera i w podobnych klimatach zamarzył mi się nóż. Przeszedłem więc od słów do czynów. Ostrze wykułem z czteromilimetrowej grubości resora w wersji hidden tang, na rękojeść wykorzystałem poroże jelenia, znalezione mosiężne blaszki, kawałki egzotycznego drzewa oraz przekładki skórzane ze starego paska. Po zmontowaniu w całość i wstępnemu naostrzeniu przyszedł czas na testy. Narzędzie dobrze zniosło krojenie, struganie, batonowanie i tym podobne typowe testy. Rąbaniem nie byłem zachwycony, gdyż to mój jeden z pierwszych noży o tak odchudzonej grubości. Jak mawiają niektórzy, do rąbania jest siekiera, nie nóż. Znów z pomocą przyszły pomysły Winklera i jego mikrohawki. Postanowiłem wykuć takiego malutkiego integrala. Po wstępnym przejrzeniu materiałów okazało się, że mam dość gruby i szeroki resor, by wykonać z niego cztery narzędzia. Po przecięciu materiału na pół postanowiłem wykuć jednocześnie parkę hawków. Najpierw wyciąłem wstępnie kształt kątówką, następnie równoległe kucie hawków, dopracowanie kształtów, nawiercenie otworów pod rękojeści, by w końcu je zahartować w gorącym oleju i odpuścić na podwyższonym palenisku. potem zebranie odwęglonych smunksów oraz wykonanie okładzin. Po raz kolejny wybrałem sprasowany bambus, który najbardziej przypadł mi do gustu. Oto filmik z procesu produkcji oraz testów możliwości noża oraz hawka, który mnie już na wstępie bardzo miło zaskoczył.